Odcinek 21

Katalogerki wciąż są pod wrażeniem spotkania z naszym poniedziałkowym gościem Mariuszem Szczygłem, dlatego jeszcze przez chwilę pozostaniemy w kręgu kultury i literatury czeskiej.

Na spotkaniu dowiedziałyśmy się m.in., że uprawa zioła jest wprawdzie w Czechach nielegalna, ale jeśli ogródek liczy do pięciu krzaczków na własny użytek, to domorosłego plantatora nie spotkają z tego powodu konsekwencje prawne. Mało tego, jeden z czeskich popularnych tygodników rok w rok organizuje na swoich łamach konkurs na najpiękniejsze fotografie marihuany w kilku różnych kategoriach i jest to konkurs, który ma ogromne wzięcie 🙂
Gdyby ktoś natomiast zorganizował konkurs na najpiękniejszy i najbardziej urokliwy tytuł książki, to naszym zdaniem z pewnością wygrałby tytuł zbioru opowiadań czeskiego pisarza, dziennikarza i reportera sportowego Oty Pavla (1930-1973) pt.: Śmierć pięknych saren.

„Moja mamusia strasznie chciała przed wojną pojechać do Włoch. Marzyła nie tyle o zobaczeniu rzeźb Michała Anioła i obrazów Leonarda da Vinci, ile o kąpieli w ciepłym morzu. Bo mama pochodziła z Drzynia koło Kładna, gdzie znajdował się jedynie nędzny kaczy stawek, pokryty gęsto żabim skrzekiem, i jako mała dziewczynka nigdy w nim kąpieli nie użyła. Tak więc co roku na wiosnę pytała tatusia:

-No i co, Leonku, pojedziemy w tym roku?”

Tak zaczyna się owa książka (strona 7, opowiadanie „Najdroższa w Europie środkowej” *) i nawet nie ze względu na nazwy własne coś nam mówi od razu, że to książka autora czeskiego. Co? Melodia języka? Wrażenie niesamowite, bo przekład zdaje się tylko ten efekt podbijać.

W felietonie „O tym, że życie można przeżyć jak święto” w książce „Láska nebeská” Mariusz Szczygieł zdradza, że „Śmierć pięknych saren”, to dla niego pozycja wyjątkowa – „typ typów”- i że podarował ją już 24 osobom (!), bardzo różnym osobom, a „obdarowani oddzwaniali oszołomieni. <<To najbardziej antydepresyjna książka świata>> – powtarzali” (strona 29).

Ota Pavel (właściwie Otto Popper), syn Żyda i katoliczki cudem uniknął wywiezienia do Auschwitz, gdzie trafili jego dwaj bracia i ojciec. Choć wszystkim udało powrócić się po wojnie do domu, nic już nie było takie jak kiedyś.
Dorosły Ota trenował młodzież w praskim klubie hokejowym, był zatrudniony jako komentator sportowy w radiu, pracował także jako reporter w czasopismach, zwracając uwagę wszystkich pięknym językiem i walorami psychologicznymi swoich reportaży-opowiadań o tematyce sportowej (wikipedia).
W wieku trzydziestu trzech lat, podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Innsbrucku zapadł na ciężką chorobę psychiczną. Hospitalizowany szesnaście razy, wreszcie poddany został nowatorskiej metodzie leczenia litem, co okazało się na tyle skuteczne, że już poza szpitalem i jeszcze w tym samym roku napisał pierwsze z opowiadań, które ukazały się potem w „Śmierci pięknych saren”, o napisaniu której to książki zamysł powstał w jego głowie już dawno.

Pisanie o zwyczajnym życiu, prozy autobiograficznej, reminiscencyjnej stało się jego autoterapią. Pisał o swoim szczęśliwym dzieciństwie, o „tatusiu” i „mamusi”, o bliskich, o świecie, który dawno i bezpowrotnie przeminął, a w tej pięknej i ciepłej prozie został uchwycony i zachowany na zawsze, zatrzymany w czasie.

„My, chłopaki – a było nas trzech – bardzo chętnie jeździliśmy w okolice krzywoklackiego zamku. Wówczas nie wiedziałem dlaczego, dziś wiem. Mój tatuś już wtedy zrozumiał, że kiedyś mogę zobaczyć bulwary Paryża i drapacze chmur Nowego Jorku, ale już nigdy nie będę mógł całymi tygodniami mieszkać w chacie, gdzie pachnie w piecu chleb, a w kierzance ubija się masło, bo obok tych chałup będą kiedyś parkować szkody, a w środku migotać telewizory, i podadzą tu człowiekowi kiepską czarną kawę i niedopieczony chleb.” (strona 35, „Śmierć pięknych saren” *)

Jak zawsze zapraszamy do naszego katalogu i bibliotek, po „Śmierć pięknych saren” oraz biografię autorstwa Aleksandra Kaczorowskiego „Ota Pavel. Pod powierzchnią” a także inne czeskie książki.

A na zakończenie jeszcze jeden jakże trafny cytat 🙂
„Zresztą mam czasem wrażenie, że po to właśnie zostali wymyśleni Czesi. Żeby wprowadzić Polaków w dobry nastrój.” (Mariusz Szczygieł, „Láska nebeská”, strona 7)

Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowywania Zbiorów MBP

* „Śmierć pięknych saren”, PIW, 1976, przełożyli Andrzej Piotrowski, Józef Waczków

PS: Katalogerki pozdrawiają wszystkich fanów dobrego wojaka Szwejka