??? Nadzieja ma kolor zielony…
Lubicie kolor zielony?
A zieleń? Przyrodę?
Odpoczywać na łonie matki natury? Ładować akumulatory po stresującym, pracowitym dniu energią czerpaną z bogatych i tak alternatywnych źródeł energii? 😉
Ja bardzo, choć nie zawsze tak było, nie zawsze miałam taką potrzebę, albo może miałam, ale nie byłam jej świadoma. I to nie ostatni rok „zamknięcia” tę świadomość mi sprezentował jako skutek uboczny, ale trzeba przyznać, że bardzo się do jej umocnienia we mnie przyczynił.
Słowo klucz na obecne czasy to wcale nie ekologia, recykling, czy klimat, ale ? ŚWIADOMOŚĆ ?
Ci, którzy już tę świadomość macie porządnie rozbudzoną, czy nie uważacie gdzieś tam we wnętrzu swoich jestestw, że trochę już jest… za późno?
??? Nadzieja ma kolor zielony – przypadek? Mam nadzieję, że nie!
Jest źle, nie ma co ukrywać i się czarować i jest już bardzo późno na zegarze biologicznym stworzenia, nigdy jednak nie jest zbyt późno na to, aby nie spróbować i przynajmniej nie móc powiedzieć potem, sobie i tym, którzy przyjdą tu po nas, że tak, spróbowało się wszystkiego, wykorzystało każdą opcję, niczego nie zaniedbało, aby ratować co się da. „Jeszcze w zielone gramy…”
Kto przyjdzie po nas? Zielone ludziki? Bakterie? Nicość?
Póki co będą to jeszcze nasze dzieci (dosłownie i w przenośni). A tak się dobrze składa, że „czym skorupka za młodu nasiąknie…” Dlatego bardzo się cieszę, że w bibliotece jest czym i dzięki czemu nasiąkać.
Kiedyś, to był cykl sześciu (!) pór roku zamkniętych w książkach łączących w sobie literaturę piękną z popularnonaukową spod znaku „jak zrobić karmnik dla ptaków na zimę” Marii Kownackiej pt.: ??? Razem ze słonkiem (przedwiośnie, wiosna, lato, złota jesień, szaruga jesienna, zima), teraz mamy np. trochę podobny do tego cyklu ??? „Rok z Lineą” oraz takie perły w koronie drzew jak ??? „Strażniczka Słońca” Mai Lunde .
Ciekawe czy to przypadek, że autorki tekstów i ilustracji do tych książek – „Linei” i „Strażniczki” – są Skandynawkami, tak jak zresztą najbardziej obecnie znana ekoaktywistka Greta Thunberg?
? Świadomość ?
Zamiast czytać, a jeszcze bardziej zamiast żyć w świecie jak z „Drogi” Cormaca McCarthy’ego i taki po sobie pozostawić, czytajmy – a zwłaszcza dzieciom i z dziećmi – takie książki jak te z cyklu „Kwartet Sezonowy” Mai Lunde.
???
„Gdy główna bohaterka, Lilia, miała zaledwie rok, zniknęło słońce. Od tamtej pory świat jest szary i smutny. Nie ma pór roku, a ziemia nie wydaje plonów. W miasteczku, w którym Lilia mieszka wraz z dziadkiem, panuje głód.
Co kilka dni dziadek dostarcza mieszkańcom świeże warzywa i owoce. Skąd? To pozostaje tajemnicą. Pewnego dnia dziewczynka łamie jednak jego zakaz i wkracza na ścieżkę prowadzącą w głąb lasu…
Jej zachwyt nie ma granic, gdy dociera do skąpanej w słońcu i tętniącej radością doliny […] Czy Lilia […] pozna moc słońca, bez którego nie ma życia, ale które potrafi także zabijać? […]
[To] wiosenna opowieść o cudzie słońca i życia, o tym, jak bardzo przyroda potrzebuje równowagi, a ludzie nadziei i wybaczenia.” ???
(z okładki, „Strażniczka Słońca”, Maja Lunde, ilustracje Lisa Aisato, przekład Milena Skoczko, Wydawnictwo Literackie)
To już druga, po „Śnieżnej siostrze”, z czteroksięgu pór roku duetu Lunde/Aisato. Jeśli chcecie zajrzeć do środka książki i obejrzeć przepiękne ilustracje Lisy, zapraszam do obejrzenia oficjalnego trailera powieści ze strony wydawcy.
Zapraszam również do naszego katalogu i #wkrótcenapółce do naszych bibliotek po „Strażniczkę”, ale także po inne, dorosłe książki Lunde.
„Strażniczka” dostępna jest także dzięki abonamentowi wykupionemu przez naszą bibliotekę w serwisie Legimi, dla Was, naszych czytelników za darmo (więcej szczegółów ? https://biblioteka.wloclawek.pl/legimi/)
Jak każda dobra książka dla dzieci i „Strażniczka Słońca” dobrze się kończy. A Wy sami musicie zadać sobie pytanie, czy chcecie, aby po zimie zawsze nadchodziła wiosna, czy wiecznej zimy, chłodu, głodu, biedy i cierpienia? Odpowiedź wydaje się oczywista, prawda?
? „Grasz w zielone?
Mam zielone!”
Zmiany klimatyczne, jest to coś, na co mamy pewien wpływ, coś, co zależy od nas w dużej mierze, a całkowicie od nas zależy, czy zrobimy coś, cokolwiek, czy będziemy tylko patrzeć i czekać, albo wręcz dokładać swoją porcję na jedną z szal tej nierówno-wagi.
Bo wiecie jak to jest z nadzieją? Samo puste „mieć nadzieję, że” nic nie zdziała, nikt nam nie da, ot, tak sobie, nie machnie czarodziejską różdżką. „Nadzieja”, to nie perpetuum mobile, potrzeba jednak siły z zewnątrz, choćby miała tylko wcisnąć guzik, byle nie czerwony ?
? Wciąż chciałabym nie tylko wydawać na wiosnę radosny okrzyk Ronji, ale móc również długo jeszcze śpiewać sobie czasem „Zielono mi…”
Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowywania Zbiorów MBP
tekst:Emila Szczepańska