Odcinek 76

Jestem z opcji, która postuluje, aby Dzień Dziecka świętować codziennie. Dlatego i dziś będziemy to robić, z książką francuskiego autora utworów dla dzieci i dla dorosłych Pierre’a Gripariego (1925-1990) pt. „Opowieści z ulicy Broca” (1967).

Czyli z ulicy Brokatowej. Nie wiedziałam, że to właśnie oznacza słowo „broca” aż do dziś. Kiedy czytałam książkę będąc dzieckiem myślałam, że „Broca” to osoba ? A książka jest tak odjechana, że w ogóle nie zdziwiło mnie, że o żadnym Brocu nie pada tam ani słowo ? Nawet dziś, gdyby nie Internet, nie podejrzewałabym, że pan Broca nie istnieje, wszak taki myk to nic nowego, jeśli o literaturę chodzi, sięgając choćby po pierwszy z brzegu przykład, również z literatury francuskiej – „Jesień w Pekinie” Borisa Viana (Pekinu ani widu, ani słychu!).

Nie dość, że to brokat, to ulica Broca istnieje jak najbardziej, choć autor wprowadzając nas w klimat książki już we wstępie nadmienia o pewnych jej anomaliach…

? „Opowieści” to zbiór trzynastu opowiadań dla starszych dzieci lub naszego wewnętrznego dziecka, których akcja mniej lub bardziej wiąże się z ulicą Broca. W opisach książki znajdujemy najczęściej określenie, że są to „uwspółcześnione baśnie”, uważam jednak, że jest to dla tej pozycji trochę niesprawiedliwe. Mija ponad pół wieku od jej premiery, więc ta „współczesność” trąci już trochę myszką, ale przede wszystkim są to opowiadania z tak oryginalnymi fabułami, współistniejącymi z lekkim, obrazoburczym czasem humorem, a nawet makabrą, że jedyna w swoim rodzaju wyobraźnia autora zasługuje na oddzielną, swoją własna szufladkę ?

Przychyliłabym się tylko do opinii, że można je odbierać jako parodie tak zwanego „klasycznego” baśniowego wzorca, z odwróconymi, czy wręcz ostro poprzesuwanymi i pojechanymi motywami, wątkami oraz rolami. Kody, o których wspominałam w poprzednim odcinku „katalogerek”, zostały przez autora zawirusowane absurdem, surrealizmem oraz sprzeciwem wobec konwenansu, tradycji i porządku, rozłożył je tymi narzędziami na czynniki pierwsze i złożył na nowo, po swojemu. To nie są grzeczne baśnie, ale są dla wszystkich (dzieci) i w tym znaczeniu są rzeczywiście współczesne – na czasie, bo są uniwersalne, zupełnie tak samo, jak klasyka baśni.

? Moje ulubione bajki, które pamiętam do dziś, to: Parta butów, Wróżka z kranu, Sprytna świnka i Czarownica z szafy na szczotki.

I choć kusi mnie, żeby opowiedzieć teraz „Czarownicę”, z powodu niegrzecznego wierszyka, który wywoływał ją z szafy pod zlewem na szczotki („Czarownico, czarownico, co tam chowasz pod spódnicą?”), albo o tym jak powstała skarbonka dzięki Słońcu i „Sprytnej śwince”, to opowiem o zakochanej do szaleństwa „Parze butów”, bo to ładne ?

? Para butów, Tina i Nicolas, bardzo się kochały. Wszystko układało się w ich życiu dobrze, dopóki do sklepu, w którym stali na półce, nie przyszła klientka i ich nie kupiła. Buty, zbyt smutne, by się nie widywać całymi dniami, kiedy mijały się tylko podczas spacerów swojej właścicielki, starały się schodzić razem z każdym krokiem, powodując jej nieustanne upadki. Zmartwiona kobieta nie wiedziała co się dzieje, udała się nawet po pomoc do lekarza. Na szczęście odkryła wkrótce, że jej buty się kochają i postanowiła już ich nie zakładać, a odstawić na półkę w szafie, aby mogły być stale ze sobą i szczęśliwe. Niestety jej pokojówka któregoś dnia je ukradła. I wszystko zaczęło się od nowa! Wreszcie, para trafiła do nowej właścicielki, która utykając na jedną nogę poruszała się tak wolno, że buty znów spędzały ze sobą mnóstwo czasu, nie szkodząc przy tym kobiecie. Ale Tina zużywała się szybciej niż jej partner i para ostatecznie została wyrzucona do śmieci. Tam została odnaleziona przez dzieci, które postanowiły wyprawić buty w podróż poślubną, przybijając je do deski gwoździami i puszczając tak na fale… rynsztoka.

Przyznacie sami, ze to romantyczna historia ? ? ?

? Bohaterkami „Wróżki z kranu” są dwie siostry – Martine, żarłoczna i źle wychowana oraz Marie, jej przeciwieństwo.

Pewnej nocy, kiedy Martine przychodzi do kuchni napić się wody z kranu, wróżka prosi ją o trochę dżemu. Siostra, choć źle wychowana, spełnia prośbę, doskonale wiedząc, że nie należy drażnić wróżki. W nagrodę otrzymuje dar, dzięki któremu za każdym razem, gdy otworzy usta, aby wypowiedzieć słowo, wypadają z nich perły i kosztowności (tym większe, czym brzydsze słowo ?). Początkowo dziewczyna jest zadowolona ze swojego losu, wkrótce jednak staje się ofiarą swoich chciwych rodziców, a później zostaje porwana przez równie chciwego i okrutnego mężczyznę, który zmusza ją do taśmowego produkowania pereł.

Druga siostra, widząc nieszczęście, które spotkało Martine, unika kranu, w którym mieszka wróżka, jak tylko może, rodzice chcą jednak i bardzo się starają, aby z ich drugą córką stało się to samo, co z pierwszą. W końcu, podstępem, udaje się im skłonić Marie, aby w nocy udała się do kuchni napić. Marie spotyka wróżkę, ale gdy ta prosi o dżem, dziewczyna odmawia, bojąc się skończyć jak jej siostra. Urażona wróżka karze ją „darem” plucia wężami i żabami przy każdym słowie. Odkrywając co się stało, rodzice pozbywają się „niewdzięcznej” córki, oddając ją lekarzowi, który… pracuje w Instytucie Pasteura i jadowite węże, to jest to, czego potrzebuje, aby prowadzić badania nad nowymi lekami. Tymczasem zakochuje się w Marie…

?? Ja jestem zauroczona „baśniami” Gripariego do dziś. A Wy?

Zapraszam do naszego ? ? ? katalogu i do bibliotek ????

Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowywania Zbiorów MBP
tekst: Emila Szczepańska