Dziś u katalogerek odcinek specjalny – kartka z kalendarza.
Przypominamy sobie, że mija 50 lat od przedwczesnej śmierci Jacka Kerouaca (1922-1969), amerykańskiego powieściopisarza i poety kanadyjskiego pochodzenia, współtwórcy ruchu bitników.
Przypominamy sobie powieść „W drodze”, którą napisał w 1951 roku, jak sam mówił w trzy tygodnie, w transie, a wydał sześć lat później.
Maszynopis książki powstał na jednej długiej rolce z posklejanych kartek papieru długości 250 stóp (76,2 m) i składał się z jednego akapitu, z fantazją potraktowanego znakami przestankowymi.
Kerouac, podobnie jak Joyce w „Ulissesie”, którym m.in. się inspirował, wykorzystał metodę spontanicznego zapisu myśli i przeżyć, rodzaj monologu wewnętrznego, nazwaną strumieniem świadomości. Sam współtworzył legendę, według której było to proste, niewymagające dyscypliny i umiejętności stworzenie dzieła w ciągu jednej sesji pisania. Tylko że powieść była potem poprawiana i redagowana przez autora kolejnych sześć lat i doczekała się kilku wersji; sami wydawcy naciskali na pewne zmiany, choćby zastąpienie nazwisk pseudonimami, jak się też stało.
Bo „W drodze” to także powieść autobiograficzna, która opisuje podróż przez Stany paczki przyjaciół – młodych, gniewnych, zbuntowanych, spragnionych przygody i szukających sensu życia, choć bardziej raczej uciekających przed przeciętnością kostycznego świata rodziców oraz gorsetem konwenansów i obyczajów zmaterializowanej, nastawionej konsumpcyjnie klasy średniej. Bez celu, bez pieniędzy, po prostu w pogoni za prawdziwym życiem, celebrujących je tu i teraz.
Występują w niej późniejsi najważniejsi członkowie ruchu bitników.
Książka ta pojawiła się w odpowiednim miejscu i momencie, kiedy od pewnego czasu istniał już oddolny buntowniczy, jeszcze nienazwany, niesformalizowany ruch w społeczeństwie amerykańskim i teraz zyskał jedynie wyrazicieli i swój manifest (Beat Generation).
„W drodze” stało się książką kultową, przyczyną sławy autora i jego przekleństwem, powodem frustracji i wycofania się z środowiska literackiego.
Krytycy zwracali większą uwagę na kontrowersyjną treść dzieła, niż na jego oryginalność i przełom formalny, językowy. Jak podsumował bitników ówczesny Time: „banda szurniętych faciów celebrujących harę, narkotyki, seks i rozpacz”. I tak było.
Ale był też „beat”*, który z rozmowy Kerouaca z innym pisarzem i ćpunem z Times Square Herbertem Hunckem zawędrował do historii literatury, a oznacza tyle co „ścięty”, czy „upadek”, „przegrany”, choć pojawiają się też skojarzenia z „święty” – „beatific” i ma opisywać stracone po II wojnie pokolenie młodych wypalonych i doświadczonych jej następstwami, ale też jedynych czystych i zdolnych jeszcze do prawdziwego życia, do czucia.
Mamy więc do czynienia z dwoistością natury człowieka – upadek na dno istnienia, a jednocześnie jego duchowy szczyt, nierozerwalnie połączone. Jak pisała w posłowiu do książki Anna Kołyszko: „czystej radości życia zawsze towarzyszyła domieszka tajemniczego smutku”. Sam dwudziestoletni Kerouac w książce „Mój brat ocean” ujął to w podobny sposób: „kocham swobodne piękno życia; boję się jego strasznej siły”.
Może wynikało to z doświadczenia dzieciństwa, kiedy to pierwszy raz doświadczył dwoistości świata i cienia, który zawsze nam towarzyszy – w wieku 4 lat stracił niewiele starszego brata i po raz pierwszy dotarło do niego, że śmierć jest nieunikniona, nieuchronna.
Do szóstego roku życia nie mówił po angielsku. Potem dążył wszelkimi sposobami aby czytać jak najwięcej i pisać po angielsku; zostać pisarzem (wbrew woli rodziny) i autorem Wielkiej Powieści Amerykańskiej**, co chyba mu się udało.
Powstała powieść, która zarejestrowała przełom dokonujący się wówczas i w społeczeństwie i w literaturze.
Ruch bitników poprzedził kontrkulturę i przemiany społeczne i obyczajowe lat 60. XX wieku, włącznie z ruchem hipisowskim, który może już nie tak skupiony na sztuce i artyźmie, ale był bezpośrednim spadkobiercą bitników. Ruch ten istniał analogicznie do ruchu egzystencjalistów w Europie a przyznają się do bycia pod wielkim wpływem Kerouaca i bitników tacy artyści jak: Bob Dylan, Beatlesi, Patti Smith, Tom Waits, czy The Doors.
Po bitnikach pozostały przede wszystkim trzy najbardziej znane dzieła: „Skowyt” Allena Ginsberga , „Nagi lunch” Williama S. Burroughsa oraz „W drodze” Kerouaca . W 2012 roku powieść odświeżyło kino, jak wydaje się plejadą młodych, popularnych gwiazd postanowiono zafascynować bitnikami kolejne młode pokolenie („W drodze”, reżyseria Walter Salles, występują m.in.: Kristen Stewart, Sam Riley, Garrett Hedlund, Amy Adams, Viggo Mortensen, Elisabeth Moss).
Z ciekawostek: w 1954 roku Kerouac odkrył dla siebie buddyzm, a dla Amerykanów haiku, prawie wówczas przez nich nieznane, a przez niego w nowatorski sposób odtąd uprawiane.
Choć jest Kerouac autorem ponad dwudziestu powieści, pozostawił liczne wiersze i obszerną korespondencję, chyba już na zawsze pozostanie w świadomości czytelników jako ten bitnik od „W drodze”.
Zapraszamy do katalogu i do biblioteki po książki bitników i Kerouaca, m.in.: W drodze, Podziemnych, Włóczęgów dharmy, Big Sur oraz po biografię Kerouaca napisaną przez jedną z jego partnerek: „Własnym głosem. Samotne zwycięstwo Jacka Kerouaca” Joyce Johnson.
Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowywania Zbiorów MBP
* „Beat” nawiązując również do formalnej strony tworczości Kerouaca odnosi się do jazzu, jego frazy, rytmu, improwizacji i oddechu (a także buddyjskiego oddechu medytacyjnego).
** Dziewiętnastowieczna idea, wg której na miano to zasługują książki portretujące ducha Ameryki w danym momencie historycznym – ducha swoich czasów. Tak Kerouac znalazł się w towarzystwie m.in. „Moby Dicka” Melville’a, „Przygód Hucka Finna” Twaina, „Wielkiego Gatsby’ego” Fitzgeralda, czy „Buszującego w zbożu” Salingera (klasyka z buntownika 😉 )