…a tymczasem u katalogerek… odcinek pt.: Sprawa osobista

?Czeeeeeść! ? Tęskniliście za katalogerkami? No ja myślę! ?
Bo katalogerki za Wami bardzo! ? ? ?

Stawiam orzeszki przeciw kokosom, że grafika poniżej na sto procent zwróciła Waszą uwagę i nie możecie od niej oderwać wzroku.
Tak było i ze mną, gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy.

To rysunek naszej koleżanki, Anny Skomry, a oto obiecana legenda naszej współpracy. Jest to pierwszy rysunek, który powstał, kiedy poprosiłam Anię o poratowanie, kiedy potrzebowałam ilustracji do kolejnego odcinka katalogerek, a okładka książki, o której chciałam napisać była dla mnie nie do przyjęcia… po prostu brzydka.

Zainspirowana fabułą książki, clipem do piosenki Pati Yang „All This Is Thirst”, mangą i wrażeniami z lektury mojej skromnej osoby, zrobiła Ania wtedy nie jeden, a kilka rysunków! Trudno było wybrać tylko jeden, szkoda odrzucić każdy jeden, dlatego tym razem zainspirowały mnie nie rozmowy z innymi i książki, a rysunki. Jeden z nich wykorzystałam w odcinku o „Kwietniowej czarownicy”. Słyszałam, że podobno jest trochę creepy, aaaale chyba nie bardziej, niż dzisiejszy?… ?

Trochę creepy, ale trochę cute, przyznacie sami? W każdym razie, też na „ce” ?.
Za chwilkę wszystko się wyjaśni, solennie obiecuję.

?Rysunki powstały do odcinka, który miał Wam sprzedać książkę japońskiego noblisty z 1994 roku Oe Kenzaburo (ur. 1935) pt.: „Futbol ery manen”. Czytałam ją jakieś sto lat temu, a była to jedna z moich pierwszych „dorosłych” książek. Okazało się, że pamiętam ją w dużych fragmentach i tematach fabularnych do dziś. Najlepiej zaś zapamiętałam motyw pochodu duchów, który odbył się z okazji japońskiego święta zmarłych. Post planowałam pierwotnie napisać z okazji naszego święta zmarłych, ale ostatecznie zdecydowałam, że folklor japońskich wierzeń i mitologii nie przystaje ani do folkloru polskiego listopadowego święta, ani, mimo wszystko, do napływowego Halloween.

?Japońskie święto zmarłych (Obon) przypada… latem. A my zbliżamy się właśnie wielkimi krokami do letniego przesilenia. Innym dobrym powodem pisania latem o duchach jest znany od dawien dawna fakt, iż w czasie właśnie takich przejściowych momentów, granicznych, duchy wszelkiej maści plączą się po świecie, pośród żywych – wnikanie do fizycznego wymiaru świata jest wtedy dla nich w jakiś sposób kulturowo (?) dopuszczalne.
Jest to jedna z wielu figur, która przewija się przez większość, jeśli nie wszystkie mitologie świata, także przez japońską, podobnie jak magiczna siła ochronna soli, czy motyw zstępującego za ukochaną do podziemi greckiego – dla nas – Orfeusza, tu: Izanagi no kami, oraz wiele wiele innych archetypicznych i wspólnych dla wszystkich ziemian motywów.

?Mam dla Was parę słów o zaświatach zaczerpniętych z wierzeń Japończyków.

Kategorią nieodzownie ze śmiercią związaną od zawsze było w kulturze japońskiej tabu. Jakikolwiek kontakt ze zmarłym czyniło nieczystym. Wokół tabu zbudowano więc całą sieć zwyczajów i rytuałów.

W sintoizmie, to kraina ciemności, do której trafia po śmierci dokładnie każdy, niezależnie od czynów – dobrych, czy złych – dokonanych za życia. Wpływy późniejsze buddyzmu przynoszą wizję piekieł już bardziej nam swojską. Uczynki mają ogromne znaczenie dla przyszłości dusz, pojawia się karma, czyśćcowe odradzanie się i wędrówka dusz, mściwe duchy, a w związku z tym i rytuały, np. egzorcyzmów, przebłagiwania duchów, czy prawo odpłaty.

„Każda katastrofa lub gwałtowne zjawisko naturalne traktowane było jako zemsta „zza grobu”. Praktyka uśmierzania gniewu mściwych dusz przybrała formę rytuału zwanego „goryoe””. *

?Skąd się brały takie mściwe duchy? Ano z pokrzywdzonych za życia osobników.
Tu ciekawostka, z którą spotkałam się w necie, przy okazji czytania o święcących triumfy chyba najbardziej kilka lat temu japońskich horrorach, jak się okazuje, bardzo w kulturze swojego kraju zakorzenionych. Wiele takich złośliwych i niebezpiecznych postaci, a raczej skrzywdzonych dusz, to emanacje kobiece. Tłumaczy się to tym, że doznane za życia krzywdy spotykały najczęściej kobiety i wynikały z ich niskiej pozycji w zmaskulinizowanym społeczeństwie japońskim, a także z uwarunkowanej fizycznie siłowej ułomności „słabej płci”. Ot i przepis na żal, poczucie krzywdy i zemstę zza grobu gotowy.
Nie jest to też jakiś oryginalny i typowy tylko dla Japonii motyw. Zła energia, która pozostaje w danym miejscu wręcz w fizyczny, namacalny sposób, to również częsty powód powstawania np. nawiedzonych domów, od Stanów Zjednoczonych po… Kujawy.

Jak każda kultura, także japońska rozwinęła i przez wieki rozbudowywała obrzędy i ceremonie związane m.in. z tą częścią (jeszcze) człowieczej aktywności, które przerodziły się w całe festiwale. Wspomniany wcześniej przeze mnie pochód duchów z książki Kenzaburo Oe, to część takiego właśnie święta.

?Charakterystyczne dla fabuły „Futbolu ery manen” jest powrót bohaterów do korzeni, do wiejskich okolic, w których się wychowywali przed przenosinami do wielkiego miasta oraz do lokalnej społeczności tych miejsc, z jej historią, zaszłościami i bolączkami. Wielką rolę odgrywa tu historia nie tylko ta duża (np. wojna), ale też mała – lokalne powstanie chłopskie i bratobójcze waśnie w rodzinie głównego bohatera. Znajduje to odbicie w corocznym pochodzie duchów i ich tradycyjnym tańcu nembutsu. Co roku do przemarszu dołączają nowe duchy… Brutalni, źli ludzie, czy zmarli nieszczęśliwą śmiercią ludzie dobrzy – wszyscy spotykają się w tym zwyczajowym danse macabre.

Według mnie, właściwie dziecka, które czytało kiedyś tę książkę, nie było do końca jasne, czy pochód duchów, to był tylko teatr, przebierańcy, czy spotkanie z autentycznymi duchami. Jak to jest w książce? Jeśli macie ochotę, sprawdźcie sami?

?Wydana w 1967 roku powieść Kenzaburo Oe zawiera liczne wątki autobiograficzne. Odnajdziemy je, nawet jeszcze wyraźniejsze, we wcześniejszej powieści (1964), pt.: „Sprawa osobista”.

To historia dwudziestosiedmioletniego bohatera, Ptaka, który staje wobec najprawdopodobniej najbardziej krytycznego momentu w swoim życiu. Zostaje ojcem niepełnosprawnego dziecka. Nie jest to pierwszy kryzys w życiu tego poważnego i trochę zagubionego mężczyzny. Pytanie, jak zachowa się tym razem? Prozę Japończyka cechuje nacisk na moralny aspekt wyborów i decyzji życiowych.

Tematyka tych książek jest uniwersalna i ponadczasowa, jednak kiedy postanowiłam przypomnieć sobie ich treść przy okazji pisania niniejszego tekstu, z lekkim rozczarowaniem zauważyłam, że językowo trochę trącą myszką, a niektóre sformułowania wydają się czasem wręcz niezręczne w pojęciu czytelnika z 2022 roku, groteskowe.

Nabrałam wątpliwości, czy polecać tę literaturę… Okazuje się jednak kolejny raz, że katalogerki mają nosa i niezły tajming ? Nie tak dawno, w lutym br., wydawnictwo PIW wznowiło „Futbol ery manen” („Futbol ery Man’en”).
Zapraszam więc Was do naszego katalogu, do bibliotek i do lektury ?.
Zapraszam również gorąco i już teraz do lektury kolejnych odcinków „katalogerek”. Będzie co czytać ?.

?Tu, przy okazji, „sprawa osobista” ?.
Jak powstają „katalogerki”? – czasem słyszę takie pytanie. Czasami pytacie też, czy, albo jak bardzo są osobiste? Bardzo ?.

Nawet, jeśli nie znam książki, o której przychodzi mi z racji pracy napisać, podchodzę do niej jak do… człowieka. Każdy człowiek jest interesujący, z każdym warto spędzić choćby „piętnaście minut”.

Poznanie, to zaangażowanie, bez tego nie ma autentyczności, tak mi się wydaje.
A jak to się ma jeszcze do książek? Pamiętacie „Fahrenheit 451” Raya Bradbury’ego ? Ludzi-książki? Dokładnie! To właśnie coś w tym rodzaju ?.

Teksty moje są zaś osobiste, bo nie widzę sensu pisania tekstów w stylu /takich jak „katalogerki” na sposób nieosobisty ?.

Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowania Zbiorów MBP
(rysunek Anna Skomra

tekst Emila Szczepańska