…a tymczasem u katalogerek… Odcinek pt.: Cud

📆 Dziś, oprócz Walentynek, obchodzimy również Święto Miłośników Bibliotek (Library Lovers’ Day), które narodziło się w Australii, a później pomysł podchwycili fani bibliotek i czytania na całym świecie, aby – tego dnia szczególnie – uhonorować biblioteki oraz podziękować bibliotekarkom, bibliotekarzom, wielbicielom książek i bibliotek oraz wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób je wspierają.

Akurat 14 lutego… Przypadek?
Nie sądzę 🙃

Myślę, że wiemy już wszyscy i wszystko na temat pochodzenia i znaczenia Święta Zakochanych. Ja najbardziej lubię angielski przypisek do genezy jego powstania, czyli teorię wg której wywodzi się ono od dnia, kiedy to po zimie następuje wiosenna eksplozja radości z życia… i miłości – kiedy ptaki zaczynają łączyć się w pary 🙂 Według świata nauki przypada to mniej więcej właśnie w połowie lutego. A według reszty świata to taaaakie romantyczne 😉

📗 Książka, o której dziś piszę również ma wiele wspólnego z przyrodą, a nawet – precyzyjniej – z naturą (nie tylko człowieka) i romantyzmem, tylko że tym XIX-wiecznym, czyli nurtem w literaturze, który cechuje m.in. niesamowitość, przenikanie się światów – realnego z metafizycznym, wybujała emocjonalność i odczuwanie oraz przedstawiana wręcz jako samodzielny byt przyroda.

I dokładnie takie są „Pustki”, powieść i miejsce, które nosi tę nazwę. To tajemnicze, surowe i dzikie okolice kornwalijskiego wybrzeża, gdzie niespecjalnie dotarła jeszcze nowoczesność i człowiek ze swoimi kolonizatorskimi zapędami. Ale człowiek ze swoimi słabościami i zepsuciem już tak.

📗 Głęboko wierząca rodzina w gronie podobnych sobie osób udaje się w pielgrzymkę do świętego źródełka. Jeden z synów, brat narratora powieści Andrew (Hanny), to chłopiec głęboko upośledzony i niemowa. Nadopiekuńcza matka rokrocznie dokonuje wszystkiego, co tylko jej zdaniem może, żeby tylko zdarzył się cud i jej dziecko ozdrowiało.

Dla mnie właśnie o tym jest ta książka, o ogromnej, niekoniecznie zawsze uświadomionej potrzebie cudu – wierze w cud.

M.in. dlatego odcinek katalogerek poświęcony „Pustkom” pierwotnie chciałam napisać z okazji innego święta – Bożego Narodzenia. Problem w tym, że klimat książki, a także charakter cudowności i przemienienia jakie zachodzą w bohaterach pasują bardziej do… Halloween. Książkę Andrew Michaela Hurleya reklamowano jako nietypowy, ale horror, a polecał ją sam mistrz tego gatunku – Stephen King.

Jeśli już pozostać wiernym rytmom natury i kalendarzowi, to groza książki współgra równie dobrze z pustką oraz okrucieństwem przednówka, który trzeba jeszcze przeżyć na drodze do wiosny, jak z wszelkimi okresami i dniami przełomu, kiedy wg starych wierzeń, czy zabobonów duchy przenikają do naszego świata i mają nań pewien wpływ.

📗 O „Pustkach” pierwszy raz usłyszałam, kiedy poszukiwałam książek o nawiedzonych domach, a poleciła mi ją koleżanka. Nawiedzony dom w tej książce jest jednak bardzo nietypowym nawiedzonym domem. Według lokalsów mieszkała w nim niegdyś czarownica, powieszona nieopodal za swoje praktyki. Ciąży na nim przekleństwo, wszyscy omijają go z daleka. Tylko że w nim nie straszy. Tajemnica znajduje się w piwnicy, jest starsza, niż dom, starsza może niż człowiek…

📗 Akcja powieści rozwija się powoli. Wydaje się, że fabularnie niewiele się tutaj dzieje, ale coś się kłębi za zasłoną, „jakiś potwór tu nadchodzi”, a niepokój w miarę upływu czasu i lektury narasta, także w nas.

Cud się dokonuje. Tylko za czyją sprawą? Hanny „rodzi się” na nowo. Jako dorosły człowiek zostaje pastorem, zakłada rodzinę i przekazuje światu historię swojego cudownego uzdrowienia – ciała i duszy. Całe jego życie jest świadectwem. Ale czy faktycznie całe?

📗 Przemianie towarzyszą niepokojące, zatrważające wydarzenia, które po latach znów pojawiają się na powierzchni zdarzeń. Wydaje się, że nawet „cud” nie bierze się ot, tak znikąd, a wszystko ma swoją cenę, za wszystko trzeba zapłacić, ponieść ofiarę i to niekoniecznie przez siebie wybraną.

📗 Wracając do źródła cierpienia, czyli człowieka i jego potrzeb 😏 „Pustki” to także głęboko filozoficzna książka skłaniająca do przemyśleń. O tym kim jesteśmy, skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy; odwieczna trójca. Pisałam już kiedyś w katalogerkach, przy okazji „Pikniku pod wiszącą skałą” o tym jak nie potrafimy czasem odpuścić, MUSIMY wiedzieć, zawsze i do końca, choć jedyne co wiemy, to to, że się przecież nie da 😏 Według mnie w tym samym miejscu w człowieku znajduje się ta silna potrzebę cudu.

📗 Pozareligijnie, szerzej – cud to zdarzenie lub zjawisko, którego nie da się wyjaśnić racjonalnie, czyli dostępnymi nam metodami i wiedzą. Właśnie, taka definicja zakłada, że w miarę postępu i rozwoju nauki, wiedzy, pewne „cuda” uda nam się jednak wreszcie wyjaśnić dzięki „szkiełku i oku”. Ale prawdziwy cud jest poza tym, jest niewytłumaczalny ani tu i teraz, ani nigdy.
Czy jest więc w ogóle możliwy, czy jednak tylko tu o teraz?

Drugą, równie pociągającą kwestią związaną z kategorią cudu w pospolitym tego słowa znaczeniu jest to, że tak naprawdę nie wiadomo gdzie cud „uderzy”, mimo przeróżnych starań jest absolutnie poza naszą kontrolą. Każdy ma taką samą szansę, bo nie wiadomo dlaczego cud się dokonuje, tak pozaracjonalnym jest zjawiskiem! Wszyscy jesteśmy wobec niego równi, niezależnie od tego kim jesteśmy i co zrobiliśmy. Czasem wywołuje to nasz protest, bunt, ale czasem, paradoksalnie, napawa otuchą i nadzieją.

📗 Trochę dużo 😏 dziś „filozofowania” w katalogerkach, ale nieprzypadkowo. To taki zapas na drogę. Z kornwalijskiego pustkowia jest tylko rzut kamykiem do Szkocji, skąd pochodzi pewna stara bardzo dziś znana pieśń – „Auld Lang Syne”. Być może u nas bardziej kojarzona jest jako harcerska „Pieśń pożegnalna” (do tej samej melodii). I właśnie ją nucę, bo dzisiejszy odcinek katalogerek jest na pożegnanie.

Było fantastycznie, dziękujemy i dziękuję Wam wszystkim-wszystkim-wszystkim! pięknie za wszystko! ❤️
…a tymczasem…

Widzimy się w bibliotece, do zobaczenia 👋😘

Jak zawsze zapraszam też do naszego katalogu 👇

https://tinyurl.com/2axphe9z 📖📚📗📗📒📘

Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowania Zbiorów MBP
tekst Emila Szczepańska

PS Słyszycie tę radość ptaków za oknem? 🙃