Dział katalogerek ponownie zamienił się na chwilę w jaskinię hazardu.
…ale co to za hazard, skoro znów jest zgodne 4:0? 😉
Że nie będzie żadnych polubień na Facebooku wpisu o tak mało znanym polskim autorze. Który debiutował mając 68 lat. I pisał tak niepopularne wśród czytelników formy literackie jak opowiadania.
Wojciech Albiński (1935-2015), bo o nim mowa, wczoraj, 27 stycznia, gdyby żył, skończyłby 85 lat.
Urodził się i dorastał w podwarszawskich Włochach. Jego kolegą z podwórka był inny, znany polski pisarz – Marek Nowakowski. Zupełnie różni chłopcy, z zupełnie różnych domów. Odmiennie potoczyło się ich życie, także twórcze. Ale na samym jeszcze początku połączyły ich książki, które obaj czytali na potęgę. Wspólne lektury – Anatol France, Czechow, a zwłaszcza Karol May – dla Wojtka stały się marzeniem o przyszłości, z którego nie zrezygnował i które ukształtowało jego pierwsze wybory życiowe. Marka bardziej fascynowały realia przyziemnego życia przedmieść, polska ulica – tutaj pozostał i o tym potem pisał.
Po studiach, jako geodeta wyjechał Albiński najpierw do Paryża, potem do Szwajcarii, by wreszcie na długie lata osiąść w Afryce, gdzie pracował dla rządu – w Botswanie, a ostatecznie w RPA. Jeszcze na studiach brał udział w powstaniu czasopisma literackiego „Współczesność”, podjął pierwsze próby poetyckie, pisywał wiersze także później, do paryskiej „Kultury”. Jednak to nie było „to”. Z podobnych powodów zarzucił pisanie o polskiej rzeczywistości. Stwierdził, że po wielu latach pobytu poza Ojczyzną, już jej nie zna.
Jako pisarz zadebiutował tomem opowiadań „Kalahari” w 2003 roku. Pierwsze teksty przysłał do przeczytania właśnie Markowi Nowakowskiemu. Do Polski przyjechał znów dopiero po 27 latach, także po to aby spotkać się ze starym przyjacielem.
Zaczął pisać o Afryce, żeby jak sam powiedział „nie zapominać”.
Debiutancki tom otrzymał w 2004 Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Jego stylem – lakonicznym, rzeczowym, opartym na konkrecie, minimalistycznym – zachwycali się m.in. Ryszard Kapuściński i Wojciech Trznadel. W recenzjach przewijały się również (tak nielubiane przez katalogerki, ale – ech – wygodne) porównania: do Conrada, czy do Coetzeego.
Krytycy piszą o uniwersalnym znaczeniu historii Albińskiego. Zdaniem katalogerek jest tak i… nie jest jednocześnie.
Są to realistyczne opowieści o ludziach. A jednak poprzez odmienność kulturową i miejsce akcji tak egzotyczne, wydarzenia wręcz absurdalne są to historie tak surrealne, że kiedy je czytamy bez przerwy wprawiają nas w stan zdumienia i poczucia nierzeczywistości, odklejenia od tu i teraz. Inny człowiek jest odmienny druzgocąco – obcy, a jego doświadczenia niezrozumiałe. Światy jak osobne kosmosy.
Sztuką i wartością tych utworów oraz przyjemnością z ich lektury może być wyciągnięcie z nich uniwersalnego znaczenia, jest to jednak sztuka trudna. Współodczuwanie.
Niestrachliwych zapraszamy jak zawsze do naszego katalogu i bibliotek po opowiadania Wojciecha Albińskiego 🙂
Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowywania Zbiorów MBP
PS: Na podstawie opowiadania „Kto z państwa popełnił ludobójstwo” Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze stworzyli scenariusz swojego filmu „Ptaki śpiewają w Kigali”, który ujrzał światło dzienne w 2014 roku. Rolę ornitolożki zagraną przez Jowitę Budnik pierwotnie miał odtwarzać Nick Nolte. Film został nagrodzony m.in. na Festiwalach w Gdyni i Karlowych Warach.