Katalogerki bywają autotematyczne i czasem zdarza im się zdradzać genezę oraz proces powstawania danego odcinka. Geneza dzisiejszego tekstu jest oczywista – bardzo specjalna kartka z kalendarza: setna rocznica urodzin pewnego znanego nie tylko w Polsce Włocławianina – Marcela Reich-Ranickiego (ur. 2 czerwca 1920 we Włocławku, zm. 18 września 2013 we Frankfurcie nad Menem), kontrowersyjnego guru niemieckiej krytyki literackiej, który bujnością swego biogramu mógłby obdzielić paru bohaterów nie tylko literackich.
„Kontrowersyjny” można odnieść nie tylko do poglądów i ocen oraz stylu krytycznego Ranickiego, ale również do kilku jego wyborów życiowych i moralnych, jednakże katalogerki nieprzypadkowo przyjęły za swoją cechę rozpoznawalną formułę żartu i kpiny, żeby teraz pozwolić sobie na zajmowanie się tak hardkorowymi treściami, które i tak znaleźć można bez trudu w literaturze, czy Internecie 😉 Formuła, czy też jak nam powiedziano „marka” (polska) zobowiązuje 🙂
Jak już wiecie, lubimy też bardzo oddawać głos bohaterom naszych tekstów. Tak i teraz uczynimy:
„Mój ojciec był polskim Żydem, moja matka niemiecką Żydówką. Urodzony w Polsce, nie miałem, przybywając do Niemiec w wieku niespełna dziewięciu lat, naturalnie żadnego pojęcia o literaturze polskiej. W mojej rodzinie interesowano się bardziej muzyką, niż literaturą. A w Berlinie musiałem, by jak najszybciej nauczyć się języka, codziennie głośno czytać mojej matce niemieckie książki, co robiłem wbrew sobie. Zmieniło się to trochę później, ponieważ znalazłem się pod urokiem literatury, właśnie niemieckiej literatury.
Kiedy jesienią 1938 roku zostałem deportowany z Berlina do Polski, czytałem już bardzo dużo – angielską i amerykańską, francuską i rosyjską oraz przede wszystkim, rozumie się, niemiecką literaturę. Ale autorów polskich znałem wówczas wszystkiego dwie powieści, „Quo vadis” i „Krzyżaków”, obie Henryka Sienkiewicza, obie w niemieckim tłumaczeniu.
W Warszawie wszystko było mi nowe i obce, także język. Byłem bezrobotny, a więc miałem dużo czasu. Zwiedzałem zamki i pałace, kościoły i muzea, chodziłem do wielu wyśmienitych teatrów w tym mieście. Widziałem wszystko z perspektywy turysty, również literaturę (…) Zdarzyło mi się nieoczekiwane przeżycie: na najpiękniejszej ulicy Warszawy, na Krakowskim Przedmieściu, wpadła mi w oko tablica pamiątkowa, całkiem zwyczajna, jaką można spotkać we wszystkich stolicach Europy. Tym, co mnie zdziwiło, co mnie zaskoczyło, był napis. Głosił, że w domu tym znajdował się kiedyś sklep Stanisława Wokulskiego. Ale mieszczanina o takim nazwisku, czy tylko właściciela sklepu nigdy w Warszawie nie było. Ten Wokulski jest postacią wymyśloną, pochodzi z jednej z najpopularniejszych polskich powieści, z „Lalki” Bolesława Prusa, opublikowanej w 1889 roku.
Pomyślałem więc sobie: jeżeli w Polsce na marmurowej tablicy wspomina się nie tylko wielkiego pisarza z przeszłości, lecz postać literacką, wskazuje to zatem na szczególny stosunek do literatury. Zdecydowałem się zająć literatura polską.” („Najpierw żyć, potem igrać: szkice o literaturze polskiej”, strony 189-190)
I właśnie literatura i czytanie, to jest to, co katalogerki najbardziej zajmuje. Dlatego od agentów specjalnych wolimy odcinki specjalne, które nieodmiennie są dla nas samych niespodzianką, odkryciem, nowym na stare spojrzeniem, testem 😉
Jeśli jednak chcielibyście dowiedzieć się dlaczego katalogerki czytając pełną biografię Reich-Ranickiego miały nieodparte skojarzenia z osobą nieodżałowanego Leona Niemczyka, to nie możecie poprzestać na niniejszym tekście 🙂 *
Książkę, z której pochodzi powyższy cytat, a będący fragmentem podziękowania miastom partnerskim Toruniowi i Getyndze za Nagrodę im. Samuela Bogumiła Lindego wręczoną Ranickiemu w 2001 roku, znajdziecie w naszym katalogu i w Bibliotece.
„Najpierw żyć, potem igrać : szkice o literaturze polskiej” (2002, wydanie polskie: Wrocław, Ossolineum 2005, przekład Elżbieta Herden), to przede wszystkim zbiór esejów, które ukazywały się w Niemczech na przestrzeni lat, a miały na celu zapoznać tamtejszą publiczność literacką z niedocenianą zdaniem Autora literaturą jej wschodnich sąsiadów.
Bruno Schulz, Jarosław Iwaszkiewicz, Witold Gombrowicz, Jerzy Andrzejewski, Czesław Miłosz, Tadeusz Nowakowski, Roman Bratny, Andrzej Szczypiorski, Sławomir Mrożek, czy Marek Hłasko, to tylko niektóre z nazwisk autorów, o których można przeczytać w zbiorze. Czy opinie o nich Ranickiego są faktycznie kontrowersyjne? Raczej przystępnie przedstawiają publiczności niemieckiej coś innego i nierzadko nowego. Więcej kontrowersji znajdziemy w opisach i komentarzach do naszej historii, historii naszej „prowincjonalnej” ** literatury, charakterystykach nas samych, Polaków, co również w tej książce się znalazło.
Nazywa sam siebie Ranicki „człowiekiem pokonującym granice”. Nie bez powodu jednak, wydaje nam się, przeszedł do historii jako krytyk kontrowersyjny. Ale też jako Osobowość.
Narzekamy na jałowość dzisiejszego dyskursu i brak osobowości, nie tylko w środowisku krytycznoliterackim. Może przydałby się i w naszej epoce ktoś taki jak Ranicki, kto włożyłby czasem kij w mrowisko i spowodował, jeśli nie objawienie się kilku osobowości, to przynajmniej ciekawe dyskusje o literaturze i kulturze? Tak by znów chciało się czytać książki? ***
Warto zapamiętać dzisiejszą datę. Gdyby żył, skończyłby dziś Marcel sto lat. 1920 – rok, w którym się urodził, to także szczególny rok w literaturze polskiej. Wraz z nazwą całego pokolenia straconych zawędrował do tytułu i fabuły powieści, o której i Ranicki pisze w swoich esejach. Czy jest to również choć w części autocharakterystyka?
[„Kolumbowie. Rocznik 20” Romana Bratnego] „Opowiada o młodych ludziach z mieszczańskich i intelektualnych kręgów, którzy na krótko przed wybuchem wojny uzyskali maturę i dla których w czasie wojny patriotyczna organizacja konspiracyjna staje się wątpliwą szkołą życia. Jednocześnie są idealistami i awanturnikami: odważni i lekkomyślni, bohaterscy i nieodpowiedzialni, gotowi do poświęceń i do zabawy.W cieniu śmierci otrzymują brutalnie przyspieszoną edukację. Szukają idei, a znajdują propagandę. Szukają prawdy, a znajdują kłamstwo. Walczą i zwyciężają. Ale zwycięstwo okazuje się później klęską. Szukają życia, a znajdują śmierć.” („Najpierw żyć, potem igrać : szkice o literaturze polskiej”, strona 142)
Więcej znajdziecie w naszym katalogu.
Zapraszamy!
Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowywania Zbiorów MBP
Z bibliotekarskim pozdrowieniem
Dział Gromadzenia i Opracowywania Zbiorów MBP
* Ktoś już miał okazję wcielić się w postać Marcela, w 2009 roku, w filmie „Moje życie – Marcel Reich-Ranicki” („Mein Leben – Marcel Reich-Ranicki”, reżyseria Dror Zahavi)
** W latach 90. „zasłynął” Reich-Ranicki z krytyki najnowszej prozy polskiej spod znaku Andrzeja Stasiuka, Olgi Tokarczuk i Magdaleny Tulli, nazywając ją właśnie prowincjonalną, w pejoratywnym tego słowa znaczeniu. Nobel w 2019 roku dla Olgi Tokarczuk, jak podpowiedziano katalogerkom, to nie tyle rysa na antycypacyjnym zmyśle Ranickiego jako krytyka literackiego, co znak czasu, dobitne zakończenie jakiejś epoki, jakiegoś świata
*** Od 25 marca 1988 do 14 grudnia 2001 prowadził Ranicki popularny program telewizyjny o nazwie „Das Literarische Quartett” (Kwartet Literacki), w którym wykazywał się dużym poczuciem humoru, spostrzegawczością i błyskotliwością oraz odwagą (kontrowersje!). O sile rażenia jego osądów świadczyć może przydomek jaki wkrótce mu nadano – „papież literatury”.
Przyczynił się do popularyzacji w Niemczech literatury polskiej. (źródło: Wikipedia https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcel_Reich-Ranicki)
Historyczne nagrania fragmentów tego programu możecie odnaleźć np. na portalu Youtube.